Po premierze "Balu w Operze" nagle zrobilo się więcej czasu :-)) Pod koniec kwietnia zagralismy Shrek'a i teraz weekend majowy mam wolny ! Pierwszy od niepamiętnego czasu !!
23 kwietnia w Ergo Arenie wystąpił Michael Buble , kanadyjski wokalista jazzowy a supportowali go Naturally 7 (niestety Pani bileterka nie miała pojęcia kim są Ci murzyni) miałam okazję być na tym koncercie.
Nie jestem zagorzałą fanką Michael'a , lubię jego ciepłą , aksamitną barwę głosu , swobodę i lekkość oraz poczucie humoru które uświetniało ten koncert - jest naprawde urodzonym showmanem , opowiadał dużo anegdot , ma ogromny dystans do siebie i za to ludzie go kochają..Mam jego płytę i rzeczywiście uczciwie można powiedzieć , że nie ma oszustwa od strony muzycznej ani wokalnej.Jednak czegoś mi zabrakło. Spodziewałam się czegoś więcej , aranżacyjnie nic nowego , głosowo jak już pisałam wszystko poprawnie , po trzecim numerze ucho zaczyna się przyzwyczajać do tej poprawności i nic już nie zaskakuje. Raz usłyszałam go na żywo , za drugim razem mogę odpalić sobie jego płytę i nie ma różnicy ,
nawet energia jest ta sama.
Za to jestem zauroczona Naturally 7 , którzy są zwierzakami scenicznymi ! Niesamowicie muzykalni i zgrani zespołowo , każdy z nich imitował jakiś instrument głosem.Mimo tego ,że widziałam wcześniej mnostwo filmików na których wykonują miedzy innymi "Wall of sound" to miałam dreszcze i gesią skórke ! Podziwiam ich bardzo ! I tego wieczoru oni bardziej mnie zaskoczyli niż sam Michael.Po koncercie Naturally 7 rozdawali autografy i każdy mógł usciskac się z nimi i zamienić pare słów :))
Teraz pozostaje mi tylko skończyć pisać pracę licencjacką i zabrać się za przygotowywania do koncertu Dyplomowego który odbedzie się
18 czerwca.
Szczegóły wkrótce :))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz